22 lipca 2010

- No chociaż ten Huschovd, jak by tak wszyscy wolno jechali, to nie wiadomo czy on by się nie przyczłapał do tej drugiej premii.

- Zająłeś stanowisko przeciwko dzielnemu Irlandczykowi? - Tak - Politycznie nie jest to wskazane... - Ale idzie wytrzymać...

- No nie jest to ucieczka na pewno... - ... zapierająca dech w piersiach.

- O księgowy! Dzisiaj ma zarękawki. Contador - to znaczy księgowy i ma żółte zarękawki. - No proszę... - Pozdrawiamy w związku z tym wszystkich księgowych. - A panie księgowe też... nawet... nawet z naszej... naszego Euro Sportu też... panią Bożenkę księgową tez możemy pozdrowić... - Tak, na jej ręce składamy pozdrowienia... - ... wszystkim księgowym... - ... na świecie... - ... w Polsce wystarczy, po co na świecie... - A we Francji nie? Czym ci zawiniły księgowe we Francji? - Nieee... niczym, ale czy tak muszę wszystkich pozdrawiać? Nie możemy wszystkich pozdrawiać.

- Zobacz, jak to pięknie jest wszystko podstrzyżone tutaj. (o trawnikach)



- Mieliśmy nosy na kwintę, z Tomkiem, kiedy dowiedzieliśmy się, że nie będzie obrazu z tego etapu... to wiecie państwo, perspektywa siedmiu godzin relacji bez obrazu to wydawała nam się troszkę przesadnie trudna... - ... karkołomna. - Karkołomna wręcz. No ale humor nam się poprawił, zaraz będzie o anegdotkach, o wszystkim...

- Po co oni się tak śpieszą? - No są ataki z peletonu...

- To jest nasze subiektywne spojrzenie, my jesteśmy komentatorami i wolimy kiedy, mówiąc w skrócie... na trasie... podczas wyścigu coś się dzieje... prawda... niż... więc z naszego punktu widzenia - i trudno żebyśmy mieli inną opinię - nie lubimy specjalnie, kiedy taktyka zaczyna przeważać w wyścigu... - Nawet ja bym powiedział więcej: my nie lubimy jak się zaczyna robić nudno...

- Mówiliśmy to państwu wielokrotnie: kolarze to jest dzielny naród.

- To państwo wiedzą, czego mamy się trzymać podczas tego podjazdu. - Siodełka... będziemy się trzymać rywala... albo kierownicy...

- Może realizator - serdecznie pana pozdrawiamy - zna język polski? - Może... och, fajnie by było...

- Chciałbyś usłyszeć dwie anegdotki? - yyyy... mogę. - Ale z dużym zainteresowaniem? Bo ja z wielkim.

- Strasznie poważnie rozpocząłeś całą sekwencję poświęconą Carlosowi Sastre...

- Lewa kasa do czego mu służyła? (o Johanie Brunellu) - No a do czego może służyć lewa kasa? - Nie wiem, może jakiś cel był... - ... nie tyle szczytny... - Lewa kasa, zdaniem Landisa służyła do zakupywania tych środków, których oficjalnie kupić nie można - Aaaaa... żeby nie było śladu... rachunki... faktury... - No tak. - No dobrze. Dobrze że mi wytłumaczyłeś, bo mogłem nie wiedzieć. - Nie jesteś biegły w przepisach podatkowych. - Nie no, ale przecież ja nie kupuję niedozwolonych środków dopingowych przede wszystkim. - Nooo... nie wiem, możesz kupować... - Myślisz? A to widać po mnie, że już zażywam takie... takowe? - A jak syropik na kaszel? - Ja nie kaszlę. - Aaaa... napój zawierający procenty? - Hehehehe... a co to znaczy napój zawierający procenty? - Alkohole. - To co? Przecież to nie jest środek dopingujący. - Jak to nie? - Taaak? - No oczywiście. - Yhm... a politycy też mają środki dopingujące, inaczej nie mogliby tyle czasu poświęcać na zajęcia swoje zawodowe, gdyby nie brali jakiegoś dopingu, bo przecież tyle czasu... - Dla nich dopingiem są rzesze wyborców.

- Ty wiesz co się teraz dzieje? Teraz nic się nie dzieje...

- Nie jest to kolarz mojej bajki. (o Carlosie Sastre)

- A "kobiety mego życia" będzie dzisiaj? Nie mego... tylko ich życia... będzie dzisiaj? ("kobiety ich życia" - cykl opowieści o kobietach kolarzy) - No jak twego życia, to proszę uprzejmie...

- Odrobić 8 sekund to pryszcz...

- ... ach, na pierwszym etapie... ach Tomku, cofasz się tak nagle trzy tygodnie do tyłu... - Staram się nie cofać... do przodu...

- Aż mi się marzy tu jakiś atak! Żeby się coś zaczęło dziać... To nie jest z naszej strony, proszę państwa, jakieś wygórowane żądanie... bo nic się tu nie dzieje... poza tym, że mgła jest coraz niżej...

- Nie robi na mnie wrażenia jakiegoś takiego świeżutkiego kolarza.

- Czy ty wiesz co tym zawodnikom chodzi po głowie?

- 8 kilometrów ciężkiego podjazdu... rozpoczynają się rzeczy poważne.



- Marnujesz się tutaj gdzie jesteś teraz, powinieneś być dyrektorem sportowym jakiejś dobrej grupy... nawet nie wiem czy nie zaproponowałbym cię do grupy "Sky"... - Ale mój drogi Krzysztofie, czy wyobrażasz sobie siedzenie sześć - siedem godzin w tym samochodzie... - ... przez cały rok. - To jest ciężka praca, tych dyrektorów, dlatego oni wymyślają różne głupoty, robią jakieś numery...

- Czy ty o konkursie już powiedziałeś? - Tak, powiedziałem. - Coś nerwowo trzymasz kartkę... - Mogę ją odłożyć.

- A co będzie jak nie będzie walki na Tourmalet? Zakładałeś coś takiego, Tomku? - Nie usłyszałem, przepraszam, bo pani coś mówiła... nasłuchiwałem komunikatu... - A co będzie jak nie będą walczyć na Tourmalet? - Nie no muszą, to już nie ma wyjścia... - A jak nie będą? Ponawiam swoje... swoje podchwytliwe pytanie... - No ale jak sobie wyobrażasz... jak sobie wyobrażasz takie coś: nie będą...?

- No Tomek, nie wiem co bym chciał, bardzo lubię tego Sastre... pamiętasz jak stał na podium... i tam mama... czy zona stała... dzieci... i on był taki biedny, nie wiedział co mu się stało...

- No proszę popatrzeć co tam się dzieje... tam już nic nie widać... Tomek... dramat... (mgła)

- Dwója jest z taktyki! No po cóż on tu jedzie tak?

- Szanse dogonienia siódemki uleciały jak sen złoty.

- Opowiedziałeś to w tak plastyczny sposób, że po prostu jestem zachwycony.

- Zobacz jaka mgła, nawet owieczek nie widać.

- Proszę państwa 3 kilometry... nie... 1 kilometr do szczytu. - Do sklepu chyba jakiegoś... - ... do sklepu Carrefour. (reklamy Carrefour na trasie)

- Mamy taki już wisielczy humor... - No tak... troszkę, no przepraszamy państwa.. ale co mamy zrobić jak już na pewno nie będzie nic widać... przecież wiemy o tym... i państwo wiecie też... ale nie opuszczajcie nas, bardzo prosimy...

- A jak na Tourmalet będzie przypuszczony jakiś huraganowy atak i my nic z tego nie zobaczymy, to co?

- Jakbym był bardzo złośliwy to bym powiedział że na Tourmalet może padać śnieg.

- Ano to powiedz mi tak na prawdę, bo może się zmieniło od naszej rozmowy sprzed trzech dni... chciałbyś żeby kto wygrał tegoroczny Tour de France? - Odpowiem ci bardzo szczerze i prosto... najlepszy... - Zawsze mi umykasz z takimi odpowiedziami... - Chciałbym żebyś ty wygrał Tour de France, tyle razy startowałeś.

- I widzą państwo co tam widać, tam nic nie widać... tam są góry, chmury... To się przyjrzymy chociaż teraz kolarzom, jak wyglądają przed górami i chmurami...

- Jeszcze coś chciałem powiedzieć, ale obraz pana prezydenta mnie wybił z pantałyku... - Co to jest pantałyk? - Właśnie... czy to jest: pan - ta - łyk... czy co to jest? - Nie, to chyba jest: pantałyk. - Trzeba by to sprawdzić dokładnie i państwu wszystko byśmy powiedzieli... zaraz to sprawdzimy proszę państwa... nie ma tak, żebyśmy czegoś nie sprawdzili...

- Staram się nie cofać do przodu.

- No podjadł teraz, bo siły go opuszczają... za chwilę go złapią...

- Teraz jest mu przykro, więc nie pogłębiaj jego frustracji. - Myślisz że jest mu przykro? - Tak, że go doścignęli, oczywiście. - Yhm... no to ja nic nie mówię przez chwile. Jak będę chciał coś powiedzieć, to podniosę rękę... - Dobrze. Jak w szkole.

- Proszę, uczeń Wyrzykowski.

- No tam jest nerwowe przekładanie... kanapek z serem i z pasztetową, z jednej kieszeni do drugiej... - Pasztetowa po lewej, czy po prawej? - Po prawej.

- Wiesz co teraz powinno nastąpić? Powinien nastąpić z tyłu atak Andy Schlecka. - Już od samego...? - No już, od razu, od pierwszych tych... i wtedy niech się dzieje co chce... bo jak on zaatakuje na ostatnim kilometrze... no to co on może zdobyć na dwóch ostatnich kilometrach?

- Żaden z nich nie jest góralem co się zowie.

- Na razie twarz pokerzysty... (o Schlecku) - Czy myślisz, ze mają znaczone karty?

- Znów zagląda mu w twarz... ogląda mu oczy...

- Proszę popatrzyć, co tu się dzieje... no ale z drugiej strony ci kibice tu stoją, proszę państwa, przez kilka godzin... no i później, te kilka chwil... - ... mają dla siebie. - Tak, absolutnego szału...

- No zobacz, ten to jest dopiero... (kibic z opuszczonymi spodniami) - Co się stało? - No zobacz, co ma... - Zgubił spodnie? - Taaa, raczej je ściągnął... - Yhm... jak ktoś lubi... to tak ma... - Takiego faceta można nazwać... dupek. - Hehehe... rzeczywiście, udało ci się.

- Patrz, golasy... - Nieeee... ta? - No jak to... no zobacz... To ludzie maja pomysły... Nie lepiej siedzieć w domu, przed telewizorem? - No ale co, w domu będziesz tak latał po pokoju? Nie, widzisz, oni tu lecą...

- Już bym chciał żeby tu barierki były pozakładane, już żeby oni tak nie latali... ale tu nie można...

- Przecież ci faceci, którzy tak biegną, oni mogą wpaść pod motocykl jadący za kolarzami, pod samochód który tam jedzie... Aż dziw bierze, że nie ma tak często, nie dochodzi do wypadków na wyścigach kolarskich, przy tego rodzaju zachowaniu nieodpowiedzialnym kibiców... I ta panienka też, w tym kostiumie... proszę, jedno na drugie, stratują się...

- Nie wiem, jakoś ludzie maja tutaj inklinacje żeby się rozbierać... - Chyba bo ciepło jest tam w sumie jednak... - Chyba w głowach...

- Może jeszcze pojadą na wakacje razem... (o Schlecku i Contadorze)

- O tutaj ładnie patrzy na Contadora... tutaj jeszcze nie byli tak zaprzyjaźnieni jak na mecie... (o Schlecku i Contadorze)

- Sanchez też nie jest... - ... w ciemię bity. - W ciemię bity... a dlaczego się bije w ciemię?